Jak zwykle, przed świętami lista rzeczy do zrobienia staje się przytłaczająca. Zakupy, sprzątanie, gotowanie, szykowanie – wszystko pięknie wypisane na papierze. Ale w głowie… jeszcze więcej.
Czasem myślę, że święta zaczynają się od stresu – a przecież miały być od miłości.
A co, gdy w tym wszystkim jest dziecko z niepełnosprawnością, które ma sprzężenie i wymaga stałej obecności, opieki, uważności? Co, gdy nie mogę na chwilę odejść, bo jestem potrzebna. Bo jestem jego całym światem. Bo ja wiem, co i jak, kiedy i dlaczego.
Wtedy ta świąteczna lista staje się niemożliwa do wykonania. I znowu wraca ten znajomy głos w głowie:
„Nie zrobiłaś tego, nie posprzątałaś tamtego, nie upiekłaś sernika…”
Ale czy naprawdę o to chodzi?
Czy mam się stresować tym, czego nie zrobiłam, czy… być obecną? Być dla mojego dziecka, które i tak każdego dnia uczy mnie, że życie to nie lista do odhaczenia, tylko momenty, które są – tu i teraz.
Czasem myślę o tym zdrowym dziecku, które też czeka, patrzy, czuje. Czy powinnam je obarczyć obowiązkami, by ugotowało, posprzątało, zrobiło „więcej”? A może… po prostu razem wyjść na spacer. Złapać chwilę oddechu. Zobaczyć, jak kwitną drzewa. Posłuchać śpiewu ptaków.
Bo może właśnie to nas zbliża bardziej niż błyszczące okna?
W głowie mam też te wszystkie głosy ludzi. Że trzeba. Że tak wypada. Że tak było zawsze.
Ale ja już nie chcę żyć tak, jak wypada.
Chcę żyć tak, jak czuję.
Bo czuję, że mniej znaczy więcej.
Że nie potrzebuję idealnego domu, tylko spokojnego serca.
Że moje dzieci potrzebują mnie – nie mojej frustracji, że nie umyłam szafek.
Że mój mąż potrzebuje mnie z uśmiechem, nie z listą rzeczy do zrobienia, które „musimy”.
Z mężem… bywa różnie.
Nie zawsze rozumie to wszystko. Miewa swoje dni. Czasem trudno mu pojąć, że ja już nie mam siły być silna.
Ale wiem, że jeśli ja odpuszczę – to zrobi się przestrzeń. Na rozmowę. Na zrozumienie. Na bycie razem, a nie tylko obok siebie.
I to też jest dla mnie ważne w te święta. Nie tylko czyste okna. Tylko czyste intencje. Czyste serce.
Bliskość. Prawdziwa.
Dlatego w te święta chcę:
– mniej sprzątać, więcej przytulać
– mniej martwić się o to, co powiedzą inni, więcej słuchać siebie
– mniej dawać z obowiązku, więcej z miłości
– mniej perfekcji, więcej obecności
Bo święta nie muszą być idealne.
Mogą być nasze.
Po prostu.
A Ty? Co naprawdę chcesz w te święta dać swojej rodzinie?
Czy możesz coś odpuścić – by zyskać to, co najważniejsze?
Jestem z Tobą, jeśli czujesz się podobnie.
Nie jesteś sama.